29.12.2012

3.1 PHILLIP LIM Pre-Fall 2013: Delirium doskonałości



Bardzo kibicuję polskiej modzie. Cieszę się, że nasi rodacy znaczą coraz więcej w kraju i na rynku międzynarodowym. Na wszystkich polskich "modnych" językach są pokazy "Gelem" Roberta Kupisza, "Emmanuelle" duetu Paprocki & Brzozowski czy Dawida Wolińskiego.
Sama mogłabym dodać coś od siebie na temat tych kolekcji, ale po co? Relacji, recenzji i zdjęć na blogach czy portalach modowych co nie miara. Większą przyjemność sprawi mi napisanie( i Wam, mam nadzieję- przeczytanie) kilku słów o moim ostatnim ulubieńcu. O kimś, kto zagościł w moim serduchu na dobre. W dodatku, była to miłość od pierwszego wejrzenia. Przy okazji, w taką miłość wierzę tylko w modzie. 
Oficjalnie polska zima trwa dopiero tydzień, a projektanci serwują Pre-Falle na kolejny rok. W sumie to nie taka zła opcja. Może uda mi się do tego czasu jakimś cudem uzbierać okrągłą sumkę na te wszystkie cuda. Powtórzenie w jednym zdaniu słowa "cud" nie wróży dobrze. Skoro miałby być to podwójny cud, to jeszcze bardziej niewiarygodny do spełnienia? Muszę zacząć grać regularnie w Lotto, chociaż statystyki wygranych mnie zasmucają( mówią delikatnie). Wiki podpowiada, że prawdopodobieństwo trafienia szóstki wynosi 1 : 13 983 816. Ciocia Wiktoria jakoś specjalnie nigdy nie była moim wzorem źródła wiedzy, ale nawet z lekkim błędem, liczba odstrasza i nie rokuje zbyt pozytywnie...
A jak się mają losy kreacji projektantów? Od razu z wybiegów wszystko trafia do szaf gwiazd, które mają za zadanie( świadome bardziej lub mniej) wpłynąć i przekonać do kupowania rzesze. Może nie rzesze, bo wszystkich nie będzie stać na luksus noszenia rzeczy wychodzących spod rąk wielkich projektantów. I tutaj wkraczają sieciówki. Dzięki długiej drodze od pokazania kolekcji do nastania właściwego sezonu, przedsiębiorcy mają czas na obserwację rodzących się trendów, a potem skopiowanie czy zainspirowanie się wielkimi domami mody. Tutaj na myśl nasuwa mi się od razu niezawodna Zara. Projektanci często na drodze sądowej oskarżają sieciówkę o kopiowanie, ale hiszpańska marka nie zraża się. Raz wygrywa procesy, raz przegrywa, ale najwyraźniej jej się to opłaca.
Wracając do kolekcji, która bestialsko zawładnęła moim sercem( btw... nie pierwsza i nie ostatnia). Marzę, pragnę i piszę o prezentacji 3.1 Phillip Lim Pre-Fall  2013.
Jako swoją inspirację do stworzenia kolekcji, projektant podaje vintage Harleya- Davidsona. Potwierdzeniem tego jest mocny akcent w postaci nakrapianego motywu feniksa na bluzach czy swetrach.  Charakterystyczne dla kolekcji są warstwowania i geometryczność. Obok sportowej prostoty krojów, przebija się równocześnie kobiecość i szyk.
To jest po prostu istne szaleństwo! Delirium doskonałości! Przygarnęłabym bez mrugnięcia okiem całą kolekcję. Całowałabym Lima po stopach i nosiła jego kreacje bez przerwy. Im dłużej patrzę, tym bardziej pragnę! Jak to czytam, to sama siebie zaczynam się bać :P A co Wy uważacie? Czekam na Wasze opinie o kolekcji!







 Source: style.com


Ewelina

16.12.2012

PRAWA dżungli <=> PRAWA konsumenta



Dzisiaj, tak jak obiecałam, będzie o zwrotach i reklamacjach. Trochę naiwnie(?) liczę, że może te informacje nigdy Wam się nie przydadzą. A jeżeli już, to mam nadzieję, że słowa: "zwroty", "wymiany", "reklamacje" czy "gwarancje" nie będą kojarzyć się negatywnie, ale po prostu jako zabezpieczenie Naszych praw i pewność, że zakupy zawsze( wcześniej czy później ;)) będą udane. A żeby czytanie też było udane, zdjęcia niezwiązane z tematem artykułu, za to aktualne jeżeli chodzi o widok za oknem i jak zwykle modowo.
Harper`s Bazaar- source: http://gtg.sbts-development.com/

ZWRÓCENIE uwagi na ZWROTY bez ZWRACANIA honoru
Myślałam kiedyś, że konsument ma zawsze prawo do zwrotu towaru, a sprzedawcy w sklepach po prostu kłamią, że jest inaczej. Niestety okazuje się, że mitem jest, że zawsze możemy zwrócić nieudane zakupy. Tak naprawdę jest to uzależnione od dobrej woli producenta. - Zwrot towaru pełnowartościowego( bo tak to się prawniczo nazywa) tak naprawdę jest tylko dobrym obyczajem. - wyjaśnia Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dla programu "Wiem, co jem i wiem, co kupuję". - Czyli, może być w jakimś sklepie respektowany, a w innym nie. W jednym może wynosić 70 dni, a w innym może wynosić tylko godzinę.
Na przykład w H&M- ie mamy prawo do 28-dniowego zwrotu bez podania powodu. Na tabliczkach informacyjnych przy kasach i stronie internetowej sieciówki czytamy: Na podstawie paragonu mogą Państwo wymienić zakupione towary w każdym sklepie H&M w ciągu 28 dni od daty zakupu, pod warunkiem że są w stanie nadającym się do dalszej sprzedaży. Ze względów higienicznych nie oferujemy możliwości zwrotu ani wymiany kosmetyków.
30-dniowy termin obowiązuje w Empiku. W River Island w Lublinie miałam prawo do 3-dniowego zwrotu. Po dłuższej rozmowie ze sprzedawczynią, okazało się, że dopuszczalnych jest kilka dni więcej( trochę nieoficjalnie), ale pod warunkiem wymiany na inną rzecz. Z kolei, w Carry przecenioną odzież możemy wymienić do 3 dni i zwrócić do 5 czy tygodnia. 
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/


Moja rada więc jest prosta. Przed jakimkolwiek zakupem, pytajmy sprzedawcę, czy i na jakich warunkach możemy zwrócić towar. To ważne, bo w momencie zakupu może nam się to wydawać zbędne, a potem okazuje się inaczej. Tym bardziej, jak kupujemy prezenty. Aby spać spokojnie, można jeszcze prosić o potwierdzenie możliwości zwrotu lub wymiany w postaci pieczątki sklepu na odwrocie paragonu.

Zakupy w Internecie stają się coraz popularniejsze. Mają swoje zalety, ale i wady. Do plusów należą: wygoda, zaoszczędzanie czasu i często pieniędzy, ale również dostęp do sklepów, których nie ma w naszym miejscu zamieszkania, a nawet do międzynarodowych marek, również niedostępnych na polskim rynku. O ile największym demonem zakupów online jest brak możliwości przymierzenia odzieży czy sprawdzenia namacalnie jakości, o tyle takie sklepy zawsze dają nam możliwość zwrotu. Do tej zasady dołączyć można zakupy poprzez akwizytora, podczas prezentacji czy przez telefon. Są to zakupy tzw. "poza lokalem przedsiębiorcy" czy "na odległość". W tych przypadkach mamy do zwrotu prawo zawsze, ponieważ nie możemy ocenić i upewnić się przed zakupem, czy towar nam odpowiada. Adrian Prusik, http://prawa-konsumenta.wieszjak.pl/: - Zgodnie z art. 7 ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów w przypadku zawarcia umowy na odległość konsument może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając odpowiednie oświadczenie na piśmie w terminie 10 dni. Wyjątkiem są tutaj zakupy od osób prywatnych na portalach typu Allegro.
Jeżeli już mamy możliwość zwrotu, pilnujmy jak oka w głowie paragonu i oczywiście nie obrywajmy metek. Traktujmy "niechcianą" rzecz w taki sposób, żeby nie miała śladów używania. W końcu miejmy na uwadze to, że towar wróci na półki jako nowy, nieużywany produkt. Poza tym, sami nie chcielibyśmy dostać nic, co wcześniej przeszło już "jakąś" drogę w innych rękach lub na innym ciele, a zapłaciliśmy za nówkę nieśmiganą.
Jeszcze nie spotkałam się z takim przypadkiem, ale wiem, że czasami sprzedawcy o to proszą. Okazuje się, że przy zwrocie wymagana jest też firmowa torba, w której dostaliśmy swój zakup.

Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

KONSUMENT VS. SPRZEDAWCA
Czasami nasze zakupy okazują się szybko fiaskiem. Sweter się zmechaci po jednym praniu, podeszwa w butach się odklei, bluzka zamieni się w worek na kartofle. Jeżeli już znajdziemy przyczynę do zgłoszenia reklamacji, powinniśmy to zrobić w ciągu dwóch miesięcy. Reklamację w ogóle możemy złożyć w ciągu 2 lat od zakupu.
Dobrze wiedzieć na kolejny raz! W tamtym roku kupowałam buty w Tally Weijl. Przy kasie zapytałam o reklamację. Niedoinformowana lub nieuczciwa ekspedientka powiedziała mi, że mam na taką "ewentualność" jeden sezon. Jeden sezon? Czyli ile? To się nazywa kwintesencja precyzji...
Podstawą reklamacji jest niestety paragon lub kopia transakcji kartą płatniczą. Niestety, bo często gubimy te małe papierki. Gromadzimy ich codziennie tyle, że trudno się połapać. Jeżeli już nawet jesteśmy perfekcyjnymi paniami zakupowymi i mamy specjalne miejsce, w którym odkładamy kwity, pojawia się kolejny problem. Niestety paragony to takie wredne stworki, które nie tylko są za małe, jest ich za dużo i często się gubią, ale jeszcze blakną. Tutaj ratunkiem staje się dla nas najpierw jakieś szczelne, nieprzezroczyste pudełeczko, ale przede wszystkim ksero. Warto poświęcić trochę czasu, żeby zrobić kopie paragonów droższych i ważniejszych zakupów. Wtedy mamy pewność, że po roku nadal możemy reklamować buty czy torebkę. Dlaczego tylko  "ważniejszych zakupów"? Osobiście nie wyobrażam sobie trzymania wszyyystkich paragonów. W końcu funkcjonujemy w świecie biurokratyzmu i kupujemy na potęgę. Poza tym, nie zamierzam reklamować używanych pół roku rękawiczek, kupionych w supermarkecie za 5 zł czy przecenionych kolczyków z sieciówki za 9,90 zł, które nosiłam przez rok. Mamy oczywiście taki prawo, ale czy gra jest warta świeczki?
Na pocieszenie dodam, że oprócz paragonu, dowodem naszego zakupu jest też wyciąg bankowy, na którym widnieje transakcja zakupu kartą płatniczą. Nie dajmy się zwieść słowom sprzedawcy, że towar przyjmowany jest wyłącznie za okazaniem paragonu. Nie ma racji! Tak czy siak, jakiś papierek musimy mieć. Świat nie jest idealny.

W każdym razie trzymajmy się scenariusza, w którym jednak decydujemy się na konsumencką batalię ze sklepem. - Reklamację zawsze składamy w sklepie, na piśmie. - tłumaczy  Pro- Test dla http://prawa-konsumenta.wieszjak.pl/. - W pierwszej kolejności możemy żądać wymiany towaru na inny, działający, egzemplarz albo jego naprawy. Wybór należy do ciebie. Jeżeli naprawa nie jest możliwa, a drugiego takiego samego produktu nie ma, sklep musi zwrócić nam pieniądze.
Jeżeli decydujemy się na pisemną reklamację, sprzedawca ma 14 dni na jej rozpatrzenie i odpowiedź. Brak odzewu uznaje się za przyjęcie naszego podania. Czasami bywa też tak, że  przedsiębiorca odrzuca naszą prośbę. Nie zniechęcajmy się, bo taka sprawa nie musi być przegrana. 
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

Małgorzata Cieloch z UOKiK w programie Dzień Dobry TVN wyjaśnia: - To sklep w odpowiedzi z automatu pisze po prostu, że oto towar(...) był używany niezgodnie z przeznaczeniem. (...) Więc apel do konsumentów: jeżeli otrzymacie Państwo taką informację, to przede wszystkim nie kończymy na tym pierwszym etapie. Idziemy dalej. Prosimy, żeby pokazało się uzasadnienie: co to oznacza, że niezgodnie z przeznaczeniem używaliśmy nowej rzeczy.
Jeżeli np. praliśmy sweter według wskazań na metce, a po jednym praniu stał się namiotem( namiot dobra rzecz, ale ze swetrowej tkaniny chyba będzie przemakać) lub komputer na dobre odmówił nam posłuszeństwa i wcale nie spadł z balkonu czy nie brał z nami prysznicu, powołajmy rzeczoznawcę! Taki ekspert analizuje i ocenia konkretną sytuację. Pocieszające jest to, że często przyznaje konsumentowi rację.
Ale jest jeszcze druga strona medalu. Czasami sklepy zastrzegają, że towar przeceniony nie podlega reklamacji albo przy ladzie wisi tabliczka z napisem: "Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się". Okazuje się, że po prostu łamią prawa konsumenta. Sama nie spotkałam się z taką sytuacją, ale moja znajoma tak i niestety zaszkodziła jej nieznajomość prawa.
Czy możemy reklamować każdy produkt?
Szukając sukienki na poprawiny studniówki( ojejku jak to dawno temu było...), spodobała mi się mała czarna w Reserved. Po przymierzeniu zorientowałam się, że nie jest jednak tak doskonała, jak wydawało mi się na początku. Na biuście miała przywiązane czarne metalowe kółka( jakoś głupio brzmi, ale nie wiem jak to inaczej wyrazić słowami) i okazało się, że brakuje w jednym rzędzie dwóch kółeczek. Pomyślałam, że w sumie to nie taki problem, bo mogę też z drugiej strony oberwać dwa. Będzie symetrycznie i nikt nie zauważy, że coś jest nie tak. Ale skoro taka "ogromna" wada przytrafiła się mojej wymarzonej sukience, poszłam do ekspedientki z pytaniem o upust. Kobieta poszła do menadżera czy dyrektora( jakiegoś tam swojego przełożonego) i zapytała o taką możliwość. Przyniosła kartkę, na której określone zostały wszystkie dane sukienki: model, wada, wielkość upustu i moja zgoda. Zgoda dotyczyła tego, że jestem świadoma, że kupuję wadliwy towar, więc płacę mniej i nie mam prawa do reklamacji. Deal? Deal! I tym sposobem kupiłam sukienkę tańszą o jakieś 25%.
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

To na koniec mała porcja wielkich życzeń, ale jeszcze nie do końca świątecznych. Życzę Wam samych cieplutkich niemechacących się sweterków, nierozklejających się butów( do tego w zimie koniecznie nieprzemakających i ocieplanych) oraz czapek, które nie rozwalają i nie przylizują Nam idealnie uczesanych włosów. Jeszcze krótkich kolejek w sklepach, dużych wyprzedaży, większych przymierzalni, niezmarzniętych mandarynek, niezamulonego za bardzo karpika i barszczyku o pięknym kolorze, jak uczy pani Gessler. Sobie również tego życzę i liczę na spełnienie, bo mnie już szlag trafia! No może poza karpiem, bo nie lubię.


Ewelina

2.12.2012

Świąteczno- zakupowy zawrót głowy!




Zaczęło się!
"Coraz bliżej święta!" Zawsze kiedy słyszę to hasło w telewizji, wiem, że "Winter is coming"( po obejrzeniu "Gry o Tron" nabiera nowego znaczenia ;)), a zaraz potem "Christmas is coming"! Wiele lat reklama Coca- Coli jako pierwsza zwiastowała nadejście przedświątecznego okresu. Muszę przyznać, że w tym roku jeszcze jej nie widziałam...
A wiecie, że współczesny wizerunek Świętego Mikołaja zawdzięczamy właśnie koncernowi Coca- Cola? W 1930 roku powstała reklama, w której Santa wystąpił w czerwonych: płaszczu i czapce z pomponem. Od tamtej pory, na hasło "Święty Mikołaj", mamy przed oczami poczciwego staruszka ze srebrną brodą, od stóp do głów w czerwieni.


Coca-Colowy Santa
http://www.adbranch.com

Za to w wyścigu o miano świątecznego zwiastuna wygrał jeden z hipermarketów. Zaraz po dniu Wszystkich Świętych, tuż obok zniczy, zaserwował obficie zastawione półki i stoły z bożonarodzeniowymi ozdobami. Chciałam być twarda i nie poddać się temu przedwczesnemu i sztucznemu hoł-hoł-hoł nastrojowi, ale poległam... Właściwie to jeszcze nic nie kupiłam, ale kilka X-mas bibelotów uśmiechało się do mnie niebezpiecznie kusząco. I gdzie tu logika?

Oprócz dokupywania coraz to nowych prześlicznych bombek, łańcuchów i lampek, okres przedświąteczny to czas, kiedy zaczynamy się rozglądać za prezentami dla bliskich i często nas samych :) Oprószone śniegiem witryny sklepowe, galerie handlowe przyozdobione kolorowymi lampkami, wszechobecne choinki i prezenty atrapy. Trudno jest nam oprzeć się takiej atmosferze, a zakupowe szaleństwo osiąga apogeum. Kupujemy więcej. Spontanicznie i szybciej podejmujemy decyzje, bo czasu mało, a prezenty pod choinką przecież muszę się znaleźć. Inaczej dziecko w ryk, a żona gotowa do awantury pt. "znowu o mnie zapomniałeś". Zdarza się, że takie zakupy okazują się bezsensowne, nietrafione i przepłacone. Tego często trudno uniknąć, ale pamiętajmy, że stoi za nami szereg praw konsumenta. Mogą nas one uchronić nawet też przed nami samymi i to nie tylko w grudniu, ale przez cały rok.

Kto dostanie rózgę
Pozostając w świątecznym nastroju, a raczej zapowiadając go, zdradzę Wam, że wyczytałam gdzieś( cóż za kompetentne źródło informacji...), że mężczyźni za nietrafiony prezent uznali na pierwszym miejscu bieliznę, a mówiąc wprost: skarpety i majtki. Wcale się im nie dziwię. W końcu bielizna męska nie jest specjalnie wymyślna i finezyjna. Co innego bielizna damska...


Pomysł na prezent dla panów, którzy marzą o śnieżynce ;)
http://blogs.reuters.com/oddly-enough/ ; http://tisport.blogspot.com/ ; http://www.smaggle.com/
http://erantis.wordpress.com/ ; http://vi.sualize.us/

Ale, że nie tylko do panów przychodzi Święty Mikołaj, spróbuję pokombinować dalej. Radzę niezdecydowanym, żeby za żadne skarby świata nie kupowali swojej ukochanej, mamie, siostrze czy koleżance kremu przeciwzmarszczkowego. Strzeżcie się chłopaki! Naprawdę wierzę, że kobiety, które potrzebują tego typu kosmetyków, wiedzą o tym i nikt nie musi im tego manifestować w ten sposób. Taki zakup samodzielnie zrobią lepiej i będzie dzięki temu mniej trupów.


Co jeszcze... Strasznie denerwują mnie "mikołaje"( przez małe m), którzy obdarowują kobiety patelniami, czajnikami, chlebakami etc. No jasna cholera! Dlaczego facetom nie robi się takich fantastycznych prezentów? Wychodzi na to, że tylko kobiety jedzą i piją... Nie będę zagłębiać się już w meandry polskich obyczajów, gdzie nadal to kobieta gotuje i sprząta, ale na litość boską! Prezent dla konkretnej osoby powinien być prezentem tylko dla niej, a nie dla wszystkich domowników. Podobny prezent pogłębia tylko stereotypy i kojarzy się z nieprzyjemnymi najczęściej obowiązkami... Rozumiem ekspres do kawy czy zestaw do sushi, ale z garnkami dajmy sobie spokój.
Teraz coś o największych fanach Świętego Mikołaja. Szkraby na pewno nie powinny dostawać zwierząt. Jak miałam półtora roku( sic!) babcia sprezentowała mi pod choinkę pudelka miniaturę. Super ekstra! Tylko szkoda, że nie pomyślała, żeby najpierw zapytać o to rodziców, bo to właśnie oni będą musieli się nim zajmować. A ja? Albo pies zrobiłby mi krzywdę, albo ja zamęczyłabym, zaprzytulałabym, zadusiłabym go na śmierć. Ale nie bójcie się. Żadne dzieci i zwierzęta w tej opowiastce nie ucierpiały. Finał był taki, że biały słodziak, o którym dowiedziałam się kilkanaście lat później, zabawił u nas tydzień, po czym rodzice go sprzedali. W sumie, pół biedy jak historia kończy się w taki sposób. Gorzej, jak zwierzęta są traktowane w niehumanitarny sposób i porzucane na pastwę losu.
Właściwie to na dzieciach znam się tyle, co na szczególnej teorii względności, ale jednego jestem pewna: zwierzęta to zły pomysł!
O czymś zapomniałam? Na pewno łatwiej określić jest, czego nie należy kupować niż odwrotnie. Każdy z nas jest inny, dlatego trudno jest mówić głosem większości. Chyba, że... zrobi się jakąś sondę czy ankietę... Wyniki jednego z takich badań pojawiły się na portalu biznes.pl. Firma Deloitte zapytała między innymi Polaków, co chcieliby znaleźć pod choinką.


Vogue Paris
http://www.cocosteaparty.com/



Pierwsze miejsce zwaliło mnie z nóg! Jestem w ciężkim szoku! Aż 41% Polaków chce, żeby Święty wstąpił do księgarni. Może rodakom wstyd za niskie wyniki badań czytelnictwa sprzed roku i chcą poprawić statystyki? ;) Jeden procent mniej miała gotówka. Moim zdaniem, przyjemniej dostać konkretny prezent, ale nie zaprzeczam, że koperta z pieniędzmi może nas ustrzec przed nietrafionym prezentem lub spłaci za nas ratę kredytu.
Kosmetyki/ perfumy znalazły się na trzecim miejscu z wynikiem 37%. Wymarzonym prezentem dla 31% badanych byłby laptop/ komputer. Duży wynik uzyskały biżuteria/ zegarki, bo aż 28%. Z kolei, 24% uzyskało aż cztery odpowiedzi, a były to: odzież/ obuwie, bony podarunkowe, wycieczki/ podróże i tablety. Niewiele mniej procent uzyskały smartphony- 22%.
Jak pokazuje dalej badanie, 86% z nas kupi bliskim praktyczny prezent i 80% zrobi zakupy w tańszym sklepie. Poza tym, zamierzamy wydać na świąteczne prezenty około 137 euro.
Mam nadzieję, że wyniki badania chociaż odrobinę pomogą Wam w podejmowaniu decyzji. Jeżeli szukacie konkretów, to polecam propozycje magazynu ELLE. Niestety tylko wersja dla płci pięknej:
Szkoda, bo tak naprawdę kupić prezent dla kobiety nie jest trudno. Podobnie jest z dziećmi. Nie wiem dlaczego, ale zawsze największy problem jest z pomysłem na prezent dla panów. Dziewczyny, trzymam za Was kciuki! Dacie radę!

https://www.businessfinancestore.com ; http://w5blog.com/






















Mission accepted
Listy do Świętego Mikołaja wysłane. Kiedy już mamy obmyślony cały plan działania, czas ruszyć na podbój  sklepów! Strach się bać!
Oczywiście można iść na zakupy bez pomysłów i liczyć na nagły przypływ inspiracji. Ale to znacznie utrudnia życie, przedłuża czas spędzony na obijaniu się bez celu po kolejnych sklepach i nudzi... Poza tym, mamy większe prawdopodobieństwo, że kupimy nietrafiony prezent. Nietrudno pogubić się w gąszczach galerii handlowej jak wiemy, czego szukamy, a co dopiero, jak mamy w głowie totalną pustkę.
Ja, niezależnie od tego, co kupuję, zawsze stosuję tą samą strategię. Najpierw obchodzę wszystkie sklepy w poszukiwaniu danej rzeczy i zapisuję na komórce, gdzie widziałam ciekawe propozycje. Potem wracam do wybranych rzeczy i mierzę, oglądam z każdej możliwej strony, analizuję. Dopiero kupuję. Nie jestem typem klienta, który wchodzi do pierwszego lepszego sklepu, kupuje to, co mu się po prostu spodoba i wraca do domu po dziesięciu minutach. Moja mama tak często robi, więc wiem z obserwacji, że to nie zawsze wychodzi jej na dobre. Albo w kolejnym sklepie zobaczy coś fajniejszego, albo tańszego. I po co te nerwy? Lepiej dłużej pochodzić i mieć pewność, że nasz wybór był doskonały.



Vogue Paris
http://www.cocosteaparty.com/

Świetnym pomysłem jest poproszenie sprzedawcy o możliwość odłożenia wypatrzonej rzeczy. W prawie wszystkich( jak nie wszystkich) sieciówkach na szczęście możemy z takiej ewentualności skorzystać. Najczęściej odmawia się tylko podczas większych wyprzedaży. Osobiście często tak robię i bardzo ułatwia mi to zakupy, a już na pewno poprawia stan psychiczny :P Po pierwsze, mam więcej czasu na przemyślenia: czy to najlepszy wybór? czy aby na pewno ta rzecz jest mi potrzebna? czy nie mamy w tym miesiącu ważniejszych wydatków? czy nasza szafa to przeżyje? Po drugie, możemy mieć pewność, że nasz zakup będzie perfecto. Jeżeli szukamy np. płaszcza( moja zmora od kilku tygodni), to możemy przejść całą galerię, po drodze odkładając ciekawsze egzemplarze, a potem( lub wcześniej) mierzyć, porównywać i w końcu kupić ten jeden, jedyny- ideał. Mamy pewność, że nikt go nam nie skubnie spod nosa, bo w czasie "obchodu" po sklepach, nasz potencjalny wybraniec leży gdzieś spokojnie obok lady i czeka na nas z niecierpliwością. W tej sytuacji łaskawy jest H&M. Możemy tu odłożyć towar nawet do końca następnego dnia.
Naprzeciw klientom wychodzi również Mango. Dwa miesiące temu chciałam tam kupić sławne czarne szpilki ze złotym czubem, ale niestety nie było mojego numeru. Przemiła pani zaproponowała mi zamówienie brakującego rozmiaru. Otóż okazuje się, że w tej sieciówce są często dostawy i istnieje lista, na którą można się wpisać, aby zamówić swój rozmiar wypatrzonej rzeczy. Podaje się swoje dane i pozostaje nam tylko czekać na telefon z informacją o dostawie. Ale uwaga! Jeżeli w trakcie zamówienia będziemy chciały zrezygnować, nie ma najmniejszego problemu. Nawet, jeżeli towar będzie już w sklepie, nie musimy go kupować.


Keep calm and click Enter
Jest jeszcze opcja zakupów online. Czasami nawet lepiej najpierw poszperać w sieci, a dopiero później ruszać do sklepów w naszej okolicy. Przede wszystkim, mamy wtedy większe porównanie. Internet to wór bez dna, niewyczerpujące się źródło inspiracji i nagromadzenie wielu niedostępnych stacjonarnie sklepów. Możemy więc liczyć na większy wybór i często niższe koszty, nawet jeżeli musimy doliczyć kilkanaście złotych na wysyłkę.



Jeżeli już mowa o wysyłce, to te większe i popularniejsze sklepy internetowe dość często ogłaszają dni darmowej dostawy. Warto poszukać też stron z kodami rabatowymi. Polecam np. kodyrabatowe.pl. Zapiszcie się do newslettera, a dowiecie się o każdej promocji.
Pamiętajcie też, żeby nie zostawiać kupna prezentu na ostatnią chwilę. Wielu sprzedawców przypomina, że w okresie przedświątecznym mają więcej pracy z racji większej ilości zamówień. Wtedy przesyłka może się opóźnić. A przecież nikt nie chciałby, żeby prezent dotarł do nas dopiero po świętach.
Jeżeli już decydujemy się na zakupy przez Internet, zawsze pytajmy o możliwość zwrotu. Nawet najlepiej wybrany przez nas prezent może okazać się za duży, za mały czy uszkodzony. Kilka dni świąt uniemożliwia nam zwrot czy wymianę w regulaminowym czasie. Czasami sprzedawcy biorą to pod uwagę i wydłużają ten termin, ale nie jest to powszechne. Bądźmy więc przezorni i pytajmy, pytajmy, pytajmy!
Od ogółu do szczegółu. Jeżeli chodzi o udogodnienie dla konsumenta, polecam serdecznie sklep internetowy zalando.pl
YouTube- Reklama Zalando  Widzieliście tę reklamę? Za każdym razem mnie śmieszy i wzdycham do tej garderoby!
Niezależnie od kwoty zakupów, mamy zawsze darmową wysyłkę, a nawet zwrot i to w ciągu 30 dni od zakupu!
Niestety nie wszędzie jest tak cud, miód i orzeszki. Jestem bardzo rozczarowana Bershką i Zarą, a konkretnie ich usługami wysyłkowymi. Ale o tym już w innym poście... A w następnym wpisie przygotuję Wam najważniejsze informacje o wymianach i zwrotach. Życzę Wam oczywiście, żebyście nie musieli z tych rad korzystać, ale jak to się mówi: w razie "w"... ;)

Udanych łowów! Nie dajmy się zwariować! No i oczywiście, żeby ten koniec świata się trochę przesunął, bo będzie wszystko na nic...



Ewelina