16.12.2012

PRAWA dżungli <=> PRAWA konsumenta



Dzisiaj, tak jak obiecałam, będzie o zwrotach i reklamacjach. Trochę naiwnie(?) liczę, że może te informacje nigdy Wam się nie przydadzą. A jeżeli już, to mam nadzieję, że słowa: "zwroty", "wymiany", "reklamacje" czy "gwarancje" nie będą kojarzyć się negatywnie, ale po prostu jako zabezpieczenie Naszych praw i pewność, że zakupy zawsze( wcześniej czy później ;)) będą udane. A żeby czytanie też było udane, zdjęcia niezwiązane z tematem artykułu, za to aktualne jeżeli chodzi o widok za oknem i jak zwykle modowo.
Harper`s Bazaar- source: http://gtg.sbts-development.com/

ZWRÓCENIE uwagi na ZWROTY bez ZWRACANIA honoru
Myślałam kiedyś, że konsument ma zawsze prawo do zwrotu towaru, a sprzedawcy w sklepach po prostu kłamią, że jest inaczej. Niestety okazuje się, że mitem jest, że zawsze możemy zwrócić nieudane zakupy. Tak naprawdę jest to uzależnione od dobrej woli producenta. - Zwrot towaru pełnowartościowego( bo tak to się prawniczo nazywa) tak naprawdę jest tylko dobrym obyczajem. - wyjaśnia Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dla programu "Wiem, co jem i wiem, co kupuję". - Czyli, może być w jakimś sklepie respektowany, a w innym nie. W jednym może wynosić 70 dni, a w innym może wynosić tylko godzinę.
Na przykład w H&M- ie mamy prawo do 28-dniowego zwrotu bez podania powodu. Na tabliczkach informacyjnych przy kasach i stronie internetowej sieciówki czytamy: Na podstawie paragonu mogą Państwo wymienić zakupione towary w każdym sklepie H&M w ciągu 28 dni od daty zakupu, pod warunkiem że są w stanie nadającym się do dalszej sprzedaży. Ze względów higienicznych nie oferujemy możliwości zwrotu ani wymiany kosmetyków.
30-dniowy termin obowiązuje w Empiku. W River Island w Lublinie miałam prawo do 3-dniowego zwrotu. Po dłuższej rozmowie ze sprzedawczynią, okazało się, że dopuszczalnych jest kilka dni więcej( trochę nieoficjalnie), ale pod warunkiem wymiany na inną rzecz. Z kolei, w Carry przecenioną odzież możemy wymienić do 3 dni i zwrócić do 5 czy tygodnia. 
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/


Moja rada więc jest prosta. Przed jakimkolwiek zakupem, pytajmy sprzedawcę, czy i na jakich warunkach możemy zwrócić towar. To ważne, bo w momencie zakupu może nam się to wydawać zbędne, a potem okazuje się inaczej. Tym bardziej, jak kupujemy prezenty. Aby spać spokojnie, można jeszcze prosić o potwierdzenie możliwości zwrotu lub wymiany w postaci pieczątki sklepu na odwrocie paragonu.

Zakupy w Internecie stają się coraz popularniejsze. Mają swoje zalety, ale i wady. Do plusów należą: wygoda, zaoszczędzanie czasu i często pieniędzy, ale również dostęp do sklepów, których nie ma w naszym miejscu zamieszkania, a nawet do międzynarodowych marek, również niedostępnych na polskim rynku. O ile największym demonem zakupów online jest brak możliwości przymierzenia odzieży czy sprawdzenia namacalnie jakości, o tyle takie sklepy zawsze dają nam możliwość zwrotu. Do tej zasady dołączyć można zakupy poprzez akwizytora, podczas prezentacji czy przez telefon. Są to zakupy tzw. "poza lokalem przedsiębiorcy" czy "na odległość". W tych przypadkach mamy do zwrotu prawo zawsze, ponieważ nie możemy ocenić i upewnić się przed zakupem, czy towar nam odpowiada. Adrian Prusik, http://prawa-konsumenta.wieszjak.pl/: - Zgodnie z art. 7 ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów w przypadku zawarcia umowy na odległość konsument może od niej odstąpić bez podania przyczyn, składając odpowiednie oświadczenie na piśmie w terminie 10 dni. Wyjątkiem są tutaj zakupy od osób prywatnych na portalach typu Allegro.
Jeżeli już mamy możliwość zwrotu, pilnujmy jak oka w głowie paragonu i oczywiście nie obrywajmy metek. Traktujmy "niechcianą" rzecz w taki sposób, żeby nie miała śladów używania. W końcu miejmy na uwadze to, że towar wróci na półki jako nowy, nieużywany produkt. Poza tym, sami nie chcielibyśmy dostać nic, co wcześniej przeszło już "jakąś" drogę w innych rękach lub na innym ciele, a zapłaciliśmy za nówkę nieśmiganą.
Jeszcze nie spotkałam się z takim przypadkiem, ale wiem, że czasami sprzedawcy o to proszą. Okazuje się, że przy zwrocie wymagana jest też firmowa torba, w której dostaliśmy swój zakup.

Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

KONSUMENT VS. SPRZEDAWCA
Czasami nasze zakupy okazują się szybko fiaskiem. Sweter się zmechaci po jednym praniu, podeszwa w butach się odklei, bluzka zamieni się w worek na kartofle. Jeżeli już znajdziemy przyczynę do zgłoszenia reklamacji, powinniśmy to zrobić w ciągu dwóch miesięcy. Reklamację w ogóle możemy złożyć w ciągu 2 lat od zakupu.
Dobrze wiedzieć na kolejny raz! W tamtym roku kupowałam buty w Tally Weijl. Przy kasie zapytałam o reklamację. Niedoinformowana lub nieuczciwa ekspedientka powiedziała mi, że mam na taką "ewentualność" jeden sezon. Jeden sezon? Czyli ile? To się nazywa kwintesencja precyzji...
Podstawą reklamacji jest niestety paragon lub kopia transakcji kartą płatniczą. Niestety, bo często gubimy te małe papierki. Gromadzimy ich codziennie tyle, że trudno się połapać. Jeżeli już nawet jesteśmy perfekcyjnymi paniami zakupowymi i mamy specjalne miejsce, w którym odkładamy kwity, pojawia się kolejny problem. Niestety paragony to takie wredne stworki, które nie tylko są za małe, jest ich za dużo i często się gubią, ale jeszcze blakną. Tutaj ratunkiem staje się dla nas najpierw jakieś szczelne, nieprzezroczyste pudełeczko, ale przede wszystkim ksero. Warto poświęcić trochę czasu, żeby zrobić kopie paragonów droższych i ważniejszych zakupów. Wtedy mamy pewność, że po roku nadal możemy reklamować buty czy torebkę. Dlaczego tylko  "ważniejszych zakupów"? Osobiście nie wyobrażam sobie trzymania wszyyystkich paragonów. W końcu funkcjonujemy w świecie biurokratyzmu i kupujemy na potęgę. Poza tym, nie zamierzam reklamować używanych pół roku rękawiczek, kupionych w supermarkecie za 5 zł czy przecenionych kolczyków z sieciówki za 9,90 zł, które nosiłam przez rok. Mamy oczywiście taki prawo, ale czy gra jest warta świeczki?
Na pocieszenie dodam, że oprócz paragonu, dowodem naszego zakupu jest też wyciąg bankowy, na którym widnieje transakcja zakupu kartą płatniczą. Nie dajmy się zwieść słowom sprzedawcy, że towar przyjmowany jest wyłącznie za okazaniem paragonu. Nie ma racji! Tak czy siak, jakiś papierek musimy mieć. Świat nie jest idealny.

W każdym razie trzymajmy się scenariusza, w którym jednak decydujemy się na konsumencką batalię ze sklepem. - Reklamację zawsze składamy w sklepie, na piśmie. - tłumaczy  Pro- Test dla http://prawa-konsumenta.wieszjak.pl/. - W pierwszej kolejności możemy żądać wymiany towaru na inny, działający, egzemplarz albo jego naprawy. Wybór należy do ciebie. Jeżeli naprawa nie jest możliwa, a drugiego takiego samego produktu nie ma, sklep musi zwrócić nam pieniądze.
Jeżeli decydujemy się na pisemną reklamację, sprzedawca ma 14 dni na jej rozpatrzenie i odpowiedź. Brak odzewu uznaje się za przyjęcie naszego podania. Czasami bywa też tak, że  przedsiębiorca odrzuca naszą prośbę. Nie zniechęcajmy się, bo taka sprawa nie musi być przegrana. 
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

Małgorzata Cieloch z UOKiK w programie Dzień Dobry TVN wyjaśnia: - To sklep w odpowiedzi z automatu pisze po prostu, że oto towar(...) był używany niezgodnie z przeznaczeniem. (...) Więc apel do konsumentów: jeżeli otrzymacie Państwo taką informację, to przede wszystkim nie kończymy na tym pierwszym etapie. Idziemy dalej. Prosimy, żeby pokazało się uzasadnienie: co to oznacza, że niezgodnie z przeznaczeniem używaliśmy nowej rzeczy.
Jeżeli np. praliśmy sweter według wskazań na metce, a po jednym praniu stał się namiotem( namiot dobra rzecz, ale ze swetrowej tkaniny chyba będzie przemakać) lub komputer na dobre odmówił nam posłuszeństwa i wcale nie spadł z balkonu czy nie brał z nami prysznicu, powołajmy rzeczoznawcę! Taki ekspert analizuje i ocenia konkretną sytuację. Pocieszające jest to, że często przyznaje konsumentowi rację.
Ale jest jeszcze druga strona medalu. Czasami sklepy zastrzegają, że towar przeceniony nie podlega reklamacji albo przy ladzie wisi tabliczka z napisem: "Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się". Okazuje się, że po prostu łamią prawa konsumenta. Sama nie spotkałam się z taką sytuacją, ale moja znajoma tak i niestety zaszkodziła jej nieznajomość prawa.
Czy możemy reklamować każdy produkt?
Szukając sukienki na poprawiny studniówki( ojejku jak to dawno temu było...), spodobała mi się mała czarna w Reserved. Po przymierzeniu zorientowałam się, że nie jest jednak tak doskonała, jak wydawało mi się na początku. Na biuście miała przywiązane czarne metalowe kółka( jakoś głupio brzmi, ale nie wiem jak to inaczej wyrazić słowami) i okazało się, że brakuje w jednym rzędzie dwóch kółeczek. Pomyślałam, że w sumie to nie taki problem, bo mogę też z drugiej strony oberwać dwa. Będzie symetrycznie i nikt nie zauważy, że coś jest nie tak. Ale skoro taka "ogromna" wada przytrafiła się mojej wymarzonej sukience, poszłam do ekspedientki z pytaniem o upust. Kobieta poszła do menadżera czy dyrektora( jakiegoś tam swojego przełożonego) i zapytała o taką możliwość. Przyniosła kartkę, na której określone zostały wszystkie dane sukienki: model, wada, wielkość upustu i moja zgoda. Zgoda dotyczyła tego, że jestem świadoma, że kupuję wadliwy towar, więc płacę mniej i nie mam prawa do reklamacji. Deal? Deal! I tym sposobem kupiłam sukienkę tańszą o jakieś 25%.
Vogue Japan; source: http://rostyleandlife.com/ro/pl/

To na koniec mała porcja wielkich życzeń, ale jeszcze nie do końca świątecznych. Życzę Wam samych cieplutkich niemechacących się sweterków, nierozklejających się butów( do tego w zimie koniecznie nieprzemakających i ocieplanych) oraz czapek, które nie rozwalają i nie przylizują Nam idealnie uczesanych włosów. Jeszcze krótkich kolejek w sklepach, dużych wyprzedaży, większych przymierzalni, niezmarzniętych mandarynek, niezamulonego za bardzo karpika i barszczyku o pięknym kolorze, jak uczy pani Gessler. Sobie również tego życzę i liczę na spełnienie, bo mnie już szlag trafia! No może poza karpiem, bo nie lubię.


Ewelina

4 komentarze:

  1. zwroty i reklamacja to są zawsze jakieś jaja ( w polsce, bo w innych krajach nie mam z tym probelmu), ludzie zachowują sie jakby robili łaskę.
    http://coeursdefoxes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny post, super ,że poruszyłaś ten temat, bo ja już nie wiedziałam czasem co mogę a co nie jeśli chodzi o zwroty itp. Muszę to wszystko zapisać :) pzdr i dzięki za miły komentarz:)

    OdpowiedzUsuń