13.03.2013

Na polskim BAZAARZE

W polskim dziennikarstwie mody zawrzało. Nadeszły wielkie zmiany i nadzieja na progres. Harper` s Bazaar to 146 lat tradycji na świecie, ale dopiero miesiąc po debiucie z dopiskiem "Polska". Trzymam kciuki i wierzę, że to dobry początek na wielki postęp w branży dziennikarstwa mody. O ile w ogóle wcześniej można było o takiej polskiej branży mówić...
Miesiąc temu dużo szumu, wiele recenzji na gorąco. Dzisiaj, kiedy już emocje opadły, w wielkim oczekiwaniu na kolejny numer( to już jutro!), dokładam swoją cegiełkę.



Okładka:

  • Estetyczna, świeża, prestiżowa- m.in. dzięki barwom, bieli i pastelom oraz kontrastującej czerni. Biel nie tylko świadcząca o prestiżu, ale też jako symbol narodzin, początku.
  • Świetny wybór osoby na okładkę- Małgosia Bela spełniająca dwie funkcje: po pierwsze, jest modelką, więc osobą związaną strice z modą, a po drugie gwiazdą, która zawsze dobrze sprzedaje numer.
  • Ilość tekstu mogłaby być nieco mniejsza( co zwiększałoby poziom prestiżu), ale okładka nie jest „przegadana”.
  • Typowe zabiegi marketingowe, podbijające wyjątkowość tytułu, czyli nagromadzenie słów: „wielka”, „szczyt”, „sukces”, „ekstra”, „ekskluzywna”.
  • Większej ekskluzywności dodałaby rezygnacja z czerwonej ramki „ekstra”, która odbiega od ogółu, gryzie się z dostojną i prostą całością, a przy tym nawiązuje do tabloidowych kolorów, co umniejsza pierwsze wrażenie- niemniej jednak był to zabieg celowy, mający przykuć uwagę odbiorcy i uwydatnić dodatek specjalny, który finalnie spełnił swoją funkcję. 
  • W porównaniu do wydania „zerowego”, którego widziałam niestety tylko okładkę – ta pierwsza była totalnie nietrafiona, m.in. ze względu na wybór gwiazdy zagranicznej i dość zwyczajne, bezpłciowe zdjęcie. Jednak mam nadzieję, że taki był zamiar redakcji, aby ta pierwsza, właściwa okładka była spektakularna i godna zapamiętania.

  • Z boku znajduje się motto/ idea magazynu, tj.: „Moda bez granic”. Hasło samo w sobie bardzo dobre, konkretne, „nośne”, ale może być przeoczone przez większość czytelników z racji umiejscowienia. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie go na okładce.

Cena:

  • Cena dosyć niska jak na format i objętość magazynu. Nie rujnuje mojego budżetu, chociaż jako policzyć mój cały miesięczny wydatek na prasę, to nazbiera się pokaźna sumka- więc lepiej nie liczyć…
  • HB to teraz najdroższy polski magazyn w kategorii tego typu pism, ale jest to uzasadnione zawartością merytoryczną i objętością tytułu.
  • Z drugiej strony, „elicie” może wydawać się, że taka cena, jak na tak okrzykiwany prestiżowym magazyn, może wydawać się, powiedzmy, podejrzana. Skoro każdy jest w stanie go mieć, to może oznaczać, że nie jest aż tak prestiżowy. Rozumiem jednak, że wprowadzenie takiego pisma do Polski w okresie kryzysu prasy i ogólnego kryzysu, to niemałe wyzwanie. Cena zaproponowana nie odstrasza i jak dla mnie, czyli zwykłego zjadacza chleba, ta ogólnodostępność magazynu jak najbardziej odpowiada.

Reklama:

  • Lawina prestiżowych 16 stron reklam przed 2- stronnym prześwitem w postaci zapowiedzi tematów, które i tak przytłoczone są polecanymi produktami- to się nazywa sprytne i maksymalne wykorzystanie powierzchni reklamowej. 
  • Dalej prawie wszystkie samodzielne reklamy to prawa strona gazety, czyli najlepsze( czyt.: najdroższe) miejsca reklamowe. 
  • Potencjał elitarny HB można bez wątpienia dostrzec w cenach reklamowanych produktów. Trochę mi przykro, bo okazuje się, że nie wstrzeliwuje się w target :P Chociaż jak przyznał Jürg Marquard, właściciel HB, nabywcą jego pisma będzie mieszkanka dużych miast z wyższym wykształceniem, ale niekoniecznie pracująca. – To co jest istotne to stan umysłu – pewien rodzaj otwartości na świat – mówi w wywiadzie dla NaTemat Marquard. – Rodzaj wrażliwości, poszukiwań, inspiracji. Jednak, co najciekawsze, to ostatnie zgrabne zdanie z opisu odbiorcy magazynu: „Niekoniecznie brak zasobnego portfela będzie ją limitował”. Faktycznie, może zakup magazynu nie będzie ograniczeniem, ale 7650 zł za marynarkę to mnie jednak zdecydowanie przerasta. 
  • Całkowita ilość samodzielnych stron reklamowych( nie wliczając strony ostatniej i reklam własnych):  65 / 217 – dużo czy mało? ( *strony liczyłam dwa razy, ale oczywiście przepraszam za ewentualny błąd)
  • Do str. 119 wielki blok reklamowy, co na początek może odstraszyć, ale dalej coraz więcej zdjęć i tekstu, więc warto przebrnąć. 

Zawartość merytoryczna:

  • Byłam naprawdę zaskoczona, kiedy przeczytałam w stopce redakcyjnej "Edycje zagraniczne". Znalazły się tam między innymi takie kraje, jak Bułgaria, Kazachstan czy Rumunia. Nie deprecjonuje tych państw, ale dlaczego Polska dopiero teraz, a te trzy państwa wcześniej? Jeżeli wziąć pod uwagę gospodarkę ogólnie, to Polska przoduje w tym zestawieniu. Czy więc wymienione kraje są bardziej rozwinięte od Polski w branży dziennikarstwa mody, mody w ogóle, a może po prostu Bułgarki, Kazaszki i Rumunki były wcześniej gotowe na taki tytuł? Chciałabym poznać odpowiedzi na te pytania. Może macie jakieś sugestie?  
  • Wstępniak. W HB nadano mu miano "Listu od redaktor naczelnej". Dla porównania, Glamour ma "Glamour edytorial", Elle- "Od redaktora", Fashion Magazine- "Wstęp", a  K MAG- "Edytorial". Co takiego wyjątkowego w nazwie naszego nowicjusza? Może to będzie moja nadinterpretacja, a może świadomy zabieg marketingowy redakcji- nie wiem, ale spróbuję. We wspomnianych tytułach nazwy są proste, jednoznaczne, niewyróżniające się. Ot, po prostu kilka słów wstępu od naczelnych. Natomiast Joanna Góra pisze do swoich czytelniczek LIST. Ta pisemna wiadomość zakłada komunikację, jej nadawca jest równie ważny, co adresat. List( pomijając jego oficjalne formy) to pismo do osoby znajomej, a najczęściej ważnej, bliskiej. Naczelna chce więc nawiązać bliskie relacje z odbiorcami i je podtrzymywać. Dodatkowo schlebia Polkom, które wg niej, zawsze były gotowe na ten magazyn. Sama treść wstępniaka jest przewidywalna, nie ma w niej nic zaskakującego, chociaż czego więcej lub czego innego można spodziewać się po pierwszych z pierwszych słów redaktor naczelnej? Promocja i perswazja; opieranie się na tradycji i autorytecie tytułu, cytowanie klasyków, wystawianie laurki HB, nie wspominając o typowych dla edytoriali części, jak zapowiedzi tematów i zaproszenie do lektury. O faktyczną ocenę samej treści pokuszę się dopiero od drugiego numeru, ale muszę wspomnieć o rażącej skusze. Góra napisała o HB, że ten kultowy tytuł jest nazywany "biblią mody". To stwierdzenie niestety skazane jest na porażkę, bo tym mianem środowisko określa Vogue, mimo że Bazaar jest tytułem starszym. Proszę wybaczyć, ale biblia może być tylko jedna. 
  • Artykuł z historią magazynu to pomysł przewidywalny, ale potrzebny, a nawet niezbędny. Odbiorca może zapoznać się z korzeniami gazety, poznać format, historię, twórców. To ważne zarówno z punktu widzenia czytelnika i redakcji. Odbiorca poznając źródła HB, może go bliżej poznać, utożsamić się z nim, zrozumieć i lepiej czy łatwiej odczytywać. Z kolei, podpieranie się prawie półtora wieczną tradycją, aleją sław i aurą wyjątkowości to po prostu świetna reklama. 
  • W świat HB wprowadza czytelniczki cykl pięciu list. Jest to nieskomplikowana koncepcja, rozkręcająca "akcję". Są banalne reklamy, ciekawostki, ale ostatnia to był totalny strzał w dziesiątkę i mam nadzieję, że pomysł będzie kontynuowany. „Moja lista” to coś w stylu „jeden dzień z życia”. Artykuł pisany jest w pierwszej osobie, niezwykle lekkim piórem, przez Toma Forda (!). Artyści to specyficzne osobowości- żadne odkrycie, a projektant nie jest wyjątkiem od reguły. Polecam!
  • Kolumny typu Trendy” / „Styl”. Nic szczególnego, format nieodbiegający od większości tego typu rubryk, chociaż przebijają inne objętościowo. Mogę tu jedynie przyznać kilka dodatkowych punktów za promowanie polskich projektantów. 
  • Rubryka z newsami z branży mody, kultury, designu. Krótkie formy, w większości informacyjne, opatrzone wieloma fotografiami i grafikami. Ciekawe informacje, celujące zarówno w odbiorców kultury wysokiej, jak i masowej. Niestety, z technicznego punktu widzenia, mamy do czynienia z chaotycznym, bałaganiarskim łamaniem, które pozbawia przyjemności z odbioru, lekko dezorientuje. Dosyć zauważalna jest tu chęć zaoszczędzenia miejsca. Z drugiej jednak strony, może to służyć nadaniu różnorodności w odbiorze wizualnym, nadaniu niebanalnego, „atrakcyjnego” dla oka charakteru, które nie znudzi czytelnika. Wszystko zależy od tego, czy czytelnikowi bardziej zależy na przekazie jako formie pisemnej, czy też na przekazie wizualnym- obrazach. 
  • Wywiad z Amelie Nothomb. Patrząc od strony formalnej, wywiad jest naprawdę dobry, widać profesjonalizm dziennikarki, więc ukłon w stronę autorki. Bardzo liczę, że HB będzie współpracować z Kamillą Staszak regularnie. Sama bohaterka wywiadu( pisarka) jest tak niezwykła, że wydaje się być postacią fikcyjną, tyczy się to zarówno jej osobowości, jak i wyglądu zewnętrznego. Ma się wrażenie, że duża część jej słów to bajkopisarskie mrzonki, tym bardziej, że sama Nothomb mówi o sobie, że lubi kłamać. Nieważne jednak, czy czyta się prawdę, czy nie, bo treść intryguje odbiorcę, bohaterka wywiadu jest na tyle fascynująca, że chce się czytać, a nawet trochę wierzyć, że to wszystko jednak prawda. 
  • Moja ulubiona historia o miłości”, czyli historia miłosna Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów według ich prawnuczki. Szkoda, że tak krótki( tylko dwustronny, ze zdjęciami) artykuł. Aż prosi się o co najmniej kolejne dwie strony do zapełnienia. Jednak daję duży plus za temat i wybranie takiej osobistości, jak Jarosław Iwaszkiewicz.
  • Działy urody nigdy nie były moimi ulubionymi, bo zawsze są pełne reklam. Trudno więc tu o niezależność w polecaniu produktów. Pierwsza część działu typowa dla tego typu tematyki, druga wzbogacona o dwie dłuższe formy. 
Pierwszy artykuł to „Piękne dzienniki”. Urszula Dudziak i jej córki opowiadają o tym, jak wygląda ich życie zawodowe i prywatne, jak dbają o swoje ciało( …i duszę), jakich kosmetyków używają… Muszę przyznać, że przebrnęłam przez te „arcyciekawe” zwierzenia z trudnością, i gdyby nie konieczność przeczytania numeru od deski do deski, rzuciłabym go po przeczytaniu leadu. Dla mnie jest totalnie nieinteresujący, nie wnoszący nic istotnego, bynajmniej do mojego życia.  
Za to muszę pochwalić artykuł drugi, czyli „Lifting ewolucje”. Bez znaczenia, czy jest się zwolenniczką medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej, jest to po prostu dobry, ciekawy tekst o dużych zmianach w branży. Przykładowo, bardzo zaskoczyła mnie statystyka, według której aż milion Polek rocznie decyduje się na wizytę u chirurga plastyka. Dodatkowo, ta liczba co roku zwiększa się o 10 proc.
  • Gwiazda numeru. Sesja Małgosi Beli to doskonałość w czystej postaci, modelka jest zachwycająca jak zawsze, a do tego zdjęcia opatrzone są konkretnym, interesującym tekstem o bohaterce.




  • Przegląd najnowszych kolekcji w interpretacji Carine Roitfeld to efektowne stylizacje i zdjęcia Kacpra Kasprzyka na najwyższym poziomie dziennikarstwa mody. Nic dodać, nic ująć, trzeba zobaczyć! 
  • Sesja ze stylizacjami najnowszych polskich kolekcji nie robią już takiego wrażenia jak te Roitfeld. Nie do końca za sprawą kreacji( chociaż to też istotny czynnik), ale fotografii, a ściślej mówiąc- barw. W przypadku pierwszych propozycji, biel tła dodaje wyrafinowanego minimalizmu. Stylizacje drugiej sesji same w sobie są bardzo dobre. 
  • Wywiad + sesja „Jakub rządzi” wywołuje u mnie mieszane uczucia. Świetnie, że jest miejsce w HB dla młodych zdolnych, a szczególnie plus za zaproszenie do projektu Jakuba Gierszała. Wywiad merytorycznie dość słaby. Sesja jest trafiona, mimo że prawie na każdym zdjęciu aktor ma ten sam wyraz twarzy. W polskich magazynach o modzie nie zaprasza się do dużych sesji stricte modowych rodzimych sławnych mężczyzn. Myślę, że to duży krok na przód i naprawdę liczę na rozwój tej tendencji. 

  • Podróże” i „Wnętrza” to niezbyt obszerne rubryki. 
Pierwsza wydaje się dość przewidywalna, chociaż zawiera pomysłowe elementy, takie jak powiązania ze sztuką czy reportażowy charakter artykułu.  
"Wnętrza" tego wydania to strzał w dziesiątkę, ze względu na wybór bohatera i sposób zrealizowania tematu. W wielu tego typu magazynach mamy suche fakty o wnętrzarskich trendach. HB zdecydowało się na połączenie tematyki rubryki z główną tematyką magazynu. W tym numerze redakcja pokazała i opisała dom projektantki Very Wang w Los Angeles. Nie porzucając "modowego" nurtu pisma, Wang zapozowała w malutkiej( ale zawsze) sesji. Co do samego tekstu, to poczułam lekki niedosyt. Zdecydowanie za krótki artykuł.  
  • Dział "Raport z wybiegu" zasługuje na szczególne uznanie. To po prostu must- read tego numeru. Nie dlatego, że jest najlepszą rubryką, ale jedyną taką w polskiej prasie modowej. Mamy tu tylko i aż profesjonalne dziennikarstwo mody. Dużo zdjęć, ale też analizy pokazów. Zarówno interpretacje od ogółu do szczegółu, jak i na odwrót. Podstawowe informacje, ciekawostki, kulisy i rady. Całkowity opis danej kolekcji, a nie jak w polskich "niby pismach o niby modzie" - wybiórcze informacje, raczej wzmianki, w dodatku często trendy wyssane z palca, niepodparte wiedzą z pokazów. Można się czepiać redakcji, że opisy kolekcji są dość skrótowe, niepełne, ale ważne, że są- od czegoś trzeba zacząć. To nie jest jeszcze to, co życzyłabym sobie czytać, ale kierunek zmian jest właściwy i trzymam kciuki za kolejne takie projekty. 
  • "Top Ten", czyli subiektywny przegląd HB najlepszych kolekcji na nadchodzący sezon. To mój ulubiony dział. Po pierwsze, dlatego że mamy tu w końcu dziennikarstwo mody, a po drugie, ponieważ na podium redakcyjnym stoi też moja pierwsza trójka! 1- Alexander Wang, 2- Balenciaga, 3- Balmain. Osobiście zamieniłabym dwójkę z trójką, ale najważniejsze, że wszyscy moi faworyci otrzymują medale ;)
  • Na sam koniec "inspiracja". Krótka notatka o Man Ray` u. Do tego jedno zdjęcie autorstwa fotografa. Wszystko jakby było wstępem, tajemniczą zachętą. Umiejscowienie rubryki to zdecydowanie trafiony wybór. Jak sama nazwa wskazuje, ma ona zainspirować czytelników. Wzmianki o fotografie i jego dzieło mogą zaciekawić odbiorców i zachęcić do szukania większej ilości informacji i zdjęć. Projekt ma na celu podtrzymanie więzi z czytelnikami i uaktywnieniu ich. Dzięki temu lektura HB nie kończy się na tej ostatniej stronie magazynu, a czytelnicy sami zdecydują ile stron więcej zechcą przeczytać.

Podsumowując, Harper` s Bazaar Polska to połączenie ekskluzywnego pisma kobiecego z branżowym magazynem o modzie. Wreszcie mamy dziennikarstwo mody na światowym poziomie na naszym podwórku. Świetnym rozwiązaniem jest zachowanie równowagi co do "narodowości" przekazów. Z jednej strony, zauważalna jest ścisła współpraca z profesjonalistami z całego świata, co wzbogaca magazyn, a z drugiej redakcja nie zapomina o polskich twórcach. Należy tu zwrócić szczególną uwagę na teksty, w większości autorstwa polskich dziennikarzy.

Zawartość merytoryczna tekstów jest na różnym poziomie, zależnie od działu i zagadnienia, czasami rozczarowują też zbyt krótkie, nie wyczerpujące tematu artykuły. Tak czy inaczej, obserwujemy wielką zmianę i milowy krok naprzód w branży dziennikarstwa mody, a nawet samego polskiego świata mody czy fotografii. Z wielką przyjemnością będę śledzić ten postęp, a redakcji HB życzę sukcesów!


A już jutro...

*źródło zdjęć: Fanpage Harper` s Bazaar Polska


Ewelina

2 komentarze:

  1. Bardzo mi sie podoba Wasz blog , jestem pod wrazeniem profesjonalizmu mozna sporo sie dowiedziec co sie dzieje w swiecie mody

    Jolanta-serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewelina:
      Dziękujemy, takie opinie są dla nas bardzo ważne, ponieważ są potwierdzeniem tego, że to, co robimy, ma sens! :)

      Usuń